Pielęgnacja:
Avon, nawilżająca maska do stóp w formie skarpet
Avon, Scrub do ciała Aloha Monoi
Pielęgnacja cery:
BasicLab Esteticus, kuracja przeciwzmarszczkowa pod oczy, nawilżenie i ujędrnienie, 15 ml
Kolorówka:
Avon, 2in1 Lip Tatoo w odcieniu endless kisses
Avon, Perełki rozświetlające
Semilac, puder rozświetlający
Origins, piankowa baza pod makijaż Original Skin Pore Perfecting Cooling Primer
Mydła używam do mycia twarzy, ponieważ przysięgam, że nie wiem już czym mam ją myć, żeby zlikwidować wypryski... Fajnie się pieni, lekko, przyjemnie pachnie, dobrze oczyszcza, ale również lekko podrażnia i te miejsca, z których zamierza zaraz wykluć się obcy podkreśla buraczaną czerwienią. Raczej do niego nie wrócę, aczkolwiek trzyma cerę w jakichś tam ryzach, a nie jak ten żel z tołpy, który powodował wysyp wyprysków...
Pielęgnacja:
Oriflame - Zmiękczający krem do stóp Feet Up Comfort - 32369
Nacomi, Scrub Peach Sands
Nature Box, Masło do ciała awokado
Le Petit Marseillais, kremowy żel pod prysznic, kwiat pomarańczy, 250 ml
Oriflame, Nawilżający krem do rąk z olejkiem z awokado - 34065
Pielęgnacja cery:
HEAN - Nawilżający eliksir do ust
Mixa, Hyalurogel, mleczko micelarne do demakijażu, skóra wrażliwa i odwodniona, 400 ml
Nivea, Q10 plus C, przeciwzmarszczkowy krem na noc, odmłodzona+pełna energii cera, 40 ml
Evree, różany tonik do twarzy
Kolorówka:
Ingrid, puder transparentny
Szukam dobrych produktów do konturowania twarzy i szukam... i znaleźć nie mogę. Ten również nie spełnił moich oczekiwań, chociaż kolor ma całkiem, całkiem. W moim odczuciu jest zbyt tłusty i zanika podczas blendowania... Niemniej jednak coś tam można z niego wykrzesać, ale trwa to sporo czasu...
U mnie jak zawsze produkty naturalne na włosach się kompletnie nie sprawdzają i tak też jest w tym przypadku. Owszem ułatwia rozczesywanie, ale skręt mi rozprostowuje... Nie zauważyłam żadnych pozytywnych efektów na moich włosach, konsystencja raczej odżywki. Dobrze, że ma taką małą pojemność to ze trzy użycia i będzie koniec... Moje włosy są kręcone i wysokoporowate.
Ogromny plus za trwałość tego produktu, jak namalujecie sobie swatcha na ręce to będzie z nim chodzić ze dwa dni jak ja. Na ustach trzyma się trochę krócej, ale również nieźle, ponieważ jest to produkt typu tint i wżera się w wargi. Kolor Endless kisses jest czymś w rodzaju buraczanego, chociaż w katalogu wyglądał na zgaszony brudny róż. Niestety bardzo szybko przestaje pisać... Praktycznie po jednym użyciu... A i brawo dla mnie, bo gdyby nie foty na wizaz.pl to bym nie odkryła, że ma dwie końcowki... Jedna nakrętka jest czarna i zlewa się z całością opakowania, więc odkręciłam tą różową tylko i myślałam, że produkt ma tylko jedną cieniutką końcówkę (jak eyeliner), trochę się musiałam namachać aby pokryć nią całe usta i chyba ją wypisałam:D
Przywrócenia blasku nie zauważyłam. Peeling ma średniej wielkości drobinki, ale jest ich mało, więc nie ścierają jakoś rewelacyjnie, ma kremową formułę i zapach stokrotek, mimo to raczej do niego nie wrócę, ponieważ wolę lepsze ścieraki.
No musze przyznać, że jestem tym produktem zachwycona, owszem lekko rozświetla, ale nie jest to chamski błysk, tylko subtelny, do tego stopnia subtelny, że nałożony na puder utrwalający w ogóle nie podkreśla porów, nawet na czole! Cera wygląda, młodo, promiennie i świeżo. Minus tego produktu jest taki, że niestety szybciej się wybłyszczam w strefie T...
Mleczko bardzo fajnie zmywa makijaż z oczu. Nie podrażnia ich. Do zmywania oczu staram się używać mleczek, ponieważ mam wrażenie, że są mniej szkodliwe dla tej okolicy (jeśli chodzi o walkę ze zmarszczkami).
Czy zauważyłam spektakularne efekty niwelujące zaczerwienienia po jednym razie? Chyba nie bardzo, krok nr 1 z chusteczką nasączoną 8% kwasem glikolowym mega, już przecierając czułam lekkie szczypanie. Nie do końca zgodzę się z tym, że potem trzeba wszystko zmyć i koniec dobroczynnego działania kwasu glikolowego. Jednak po użyciu skóra jest natomiast przyjemnie gładka, miękka i nawilżona.
Miałam już z tej serii szampon, odżywkę, krem do włosów, scrub i teraz kolej na masło do ciała. Jak nie trudno się domyśleć nie mogę już zdzierżyć tego zapachu... Chociaż ten kosmetyk pachnie odrobinę inaczej, gorzej, jakby był starawy... Konsystencję ma bardzo zbitą i treściwą, nawilża bardzo dobrze i na długo, zapach ulatuje na szczęście szybciej:)
Zapach brzoskwini nie jest prawdziwy a taki bardziej ekskluzywny, jaki czasem spotyka się w perfumach. Konsystencja tego produktu jest piankowo-plastelinowata, nie spotkałam takiej w żadnym innym kosmetyku, a jak wiecie przetestowałam już multum, bardzo przyjemna. Coś jakby zgnieciona wata cukrowa?:D Nie spływa z wilgotnej skóry. Drobinki są dość duże i naprawdę nieźle ścierają. Bardzo udany produkt. Mam ochotę na więcej wariantów.
Dawno nie zachwycił mnie tak żaden produkt do pielęgnacji twarzy z Avon jak ta maska! Ona jest rewelacyjna, buzia po jej użyciu jest przyjemnie gładka, miękka i napięta! Ma też fajny zapach i ściąga się ją bez problemu.
Miałam już kiedyś bardzo podobną maskę z tej marki i o ile pamiętam tamta nie była taka gęsta. Ta jest tak gęsta, że aż trudno ją rozprowadzić, ona jest wręcz na pół zaschnięta, nie wiem czy nie kupiłam w Rossmannie znowu jakiegoś starocia, chociaż wyglądała na zamkniętą... Obiecanego rozświetlenia nie widzę, a detoksykację ciężko zauważyć gołym okiem....
No moim ulubieńcem to ona raczej nie zostanie, z biegiem lat przestałam lubić to nieprzyjemne ściąganie, zwłaszcza, że po owym zabiegu nie widzę większych rezultatów... Pachnie ładnie, ma przyjemny dla oka kolor a działanie takie same jak w przypadku czarnej maski Pilaten... Za tę cenę oczekuję więcej...
