Pierwsza rzecz, która mnie zszokowała w tym produkcie to poziom napigmentowania. W głowie jednak mam zakodowane od nastu lat, że jak błyszczyk to daje tylko błysk. To daje dość mocny kolor. Mimo tego nie rozlewa się poza kontur ust, nie lepi się ale oczywiście jak nałoży się go sporo to transferuje na zęby.
Wybrałam odcień Dusty Rose i zakochałam się w nim od pierwszego użycia. To zgaszony róż, który świetnie wygląda solo, bez szminki. Krycie jest dość mocne, chyba że nałozymy go odrobinę mniej to kolor jest jaśniejszy.
Zapach. Niestety, to jeden z największych minusów – u mnie błyszczyk od początku miał niezbyt zachęcający zapach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz