poniedziałek, 12 sierpnia 2024

TRESemme, Colouring Mask maska koloryzująca do włosów warm red

 


Miałam maski koloryzujące przynajmniej trzech firm wcześniej i żadna, absolutnie żadna nie miała takiego pigmentu po 5 minutach (nawet po pół godzinie). Nie spodziewałam się, więc o ile nakładając ten kosmetyk faktycznie nałożyłam za pomocą rękawiczek to zmywając rękawiczki już sobie darowałam i to był błąd, ponieważ skutki tej maski na moich paznokciach utrzymują się po dziś dzień a minął już ponad tydzień... Wszystko miałam w tej masce... całe ciało, prysznic, ręcznik, łazienkę... Powinno być jakieś ostrzeżenie, aż strach pomyśleć również jak mocno by to złapało jakbym trzymała dłużej niż 4 minuty. Korci aby spróbować. W każdym razie poł opakowania starczyło na pokrycie moich dość długich włosów, nie spodziewałam się cudu, więc nałożyłam to niezbyt równomiernie, więc mam koloryzację w ciapki... po pierwszym myciu, kolor dalej jest widoczny, na moich włosach,  wyszedł całkiem fajny, przyzwoity bardziej bordo (coś jak słynny toner cherry cola z only bio). Mi się cholernie podoba ten odcień. Wygląda na to, że miałam na głowie cherry cola zanim to stało się modne:D Zapach jest charakterystyczny dla produktów tej marki, wymieszany z nutą farby do włosów. Kupiłam za niecałą dychę w Action (normalna cena w drogerii to ponad 4 dychy). Myślę, że będę do niego wracać, ale aplikując już rozważniej.

Edit: Jak to dobrze mieć bloga, okazało się, że testowałam już kiedyś inną wersję tej maski (brązową), tamta również syfiła wszystko w koło, ale... nie nałożyłam jej na raz pół opakowania jak w tym przypadku i nie było efektu koloryzujacego żadnego:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz