sobota, 8 kwietnia 2017

Philips Lumea




Urządzenie jest bardzo łatwe w obsłudze, ale też dość ciężkie (około pół kg), więc przy depilacji miejsc większych lub trudno dostępnych, męczy mi się ręka. Jest też dość hałaśliwe. 

 Po pierwszym użyciu nie widziałam żadnych efektów, po drugim jakieś 10% włosów na łydkach nie odrosło . Jeśli chodzi o wąsik to po drugim zabiegu znaczna część włosków nie pojawiła się ponownie, czyli skuteczność na tej partii twarzy jest większa. Zobaczymy co będzie dalej. 

W porównaniu do łydek depilacja światłem wąsika, bikini czy pach to dosłownie dwa pstryknięcia! Jest na bezbolesna, a skóra pozostaje niepodrażniona. Nie nakładajcie na nią od razu balsamu, ponieważ mnie piekło. 

Na początku myślałam, że depilacja łydek zajmie mi wieczność, okazało się jednak, że depilacja wszystkich partii, które tego potrzebowały nie przekroczyła pół godziny (łydki, bikini, pachy i wąsik). Na początku myślałam, że działamy na włosy, okazuje się że nie, po goleniu lub depilacji, strzelamy światłem by uszkodzić cebulki. Zabieg na początku zaleca się wykonywać co dwa tygodnie, według moich rosnących szaleńczo włosów to zbyt rzadko, gdyż po 2 dniach już są z powrotem. (wąsik odrasta trochę dłużej). Następnie zmniejsza się częstotliwość celem podtrzymania efektu. Jestem bardzo ciekawa jak urządzenie będzie spisywało się w najbliższym czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz