Nasłuchałam się w internetach, że jest to o wiele lepszy patent na zachowanie młodej i wolnej od zmarszczek cery niż drogie kremy do pielęgnacji. No i trochę się zawiodłam, bo mój egzemplarz nie pachnie zbyt zachęcająco, spodziewałam się przyjemnego, lekko migdałowego zapachu a dostałam utleniony rzepak (aż zaczęłam się zastanawiać co naprawdę kryje buteleczka). Nie wiem czy chcę to nakładać długoterminowo na twarz, żeby się przekonać o jego właściwosciach odmładzających... Prawdopodobnie skończy jako olejek do końcówek włosów...
Wydaje mi się, że skóra w sugerowanym dla tego kremu wieku może mieć większe wymaganina. Krem ma raczej lekką formułę, nawilża (ale nie jest to efekt ani spektakularny ani długotrwały), dobrze współgra z makijażem. Taki przeciętniak.
Kupiłam żebyście Wy nie musiały. Koszmarek. Peeling zawiera dość duże drobinki (łupinki pestek moreli), wypłukanie tego z moich wysokoporawtych włosów to koszmar, spłukiwałam to czterokrotnie stojąc chyba z pól godziny pod prysznicem i to nie wypłukałam wszystkiego... Mam wrażenie, że nie robi za bardzo nic... Czy tylko ja mam wrażenie, że tego typu produkt nie powienien istnieć? Zwłaszcza przy gęstych i długich włosach?
Jest to niesamowicie udany produkt, używam go nie tylko jako konturówki, ale na całe usta. Na uwagę zasługuje jego trwałość, może nie jest pancerny jak viralove vinylowe pomadki od maybelline ale bardzo mu blisko. Przede wszystkim nie czuć go na ustach. Niestety kolor odbiega odcieniem od tego co jest prezentowane w internecie, jest dość zimny, na ustach robi się bardziej neutralny.
